O poziomie obecnego przygotowania naszych kadr menedżerskich do funkcjonowania w przyszłych realiach (społeczeństwa wiedzy) przekonać się najłatwiej proponując zakup typowego produktu informacyjnego: drzewa wiedzy problemowej – z zakresu problemów nad którymi aktualnie pracuje się w firmie.
Po dobroci nikt tego nie kupi. Nawet jeśli zrozumie w czym rzecz, to padnie pytanie: ”Ale jak przekonać do tego zarząd?”. Bardziej cwani – a takich u nas najwięcej – pomyślą ewentualnie o zakupie jakieś gałązki zaledwie, żeby podpatrzyć jak się to robi i robić samemu.
- 2016-10-20 1959_TW680303_v01 _KWANT _ diagnozowanie współczesności
- Problem: Jak diagnozować współczesność?
- Słowa klucze: współczesność, paradygmat produktu finalnego, radzenie sobie z treściami, masowy typ produkcji, typizacja
- Temat:
- ŹRÓDŁO:. T.Wojewódzki, Komunikacja wiedzy. /w:/Infobrokerstwo. Idee, koncepcje, rozwiązania praktyczne, pod redakcją Małgorzaty Kowalskiej i Tadeusza Wojewódzkiego, Gdańsk: Ateneum. Szkoła Wyższa 2015, 38 s. ISBN 978–83–61079–32–3 s. 41
- Autor: Tadeusz Wojewódzki mailto:wojewodzki@wojewodzki.pl
CYTAT: ”
Paradygmat produktu finalnego
Zajmowanie się współczesnością – w tak przekrojowym ujęciu, jakie wyznacza problematyka radzenia sobie z treściami we współczesnej organizacji – nie jest możliwe bez diagnozy współczesności. Bez udzielenia odpowiedzi na pytania o to, co w charakterystykach obecnych czasów jest dla nas istotne?
Wybraliśmy paradygmat masowego produktu finalnego– w przekonaniu, że możliwa jest konsekwentna charakterystyka poszczególnych epok dziejów ludzkości, biorąca pod uwagę masowy typ produkcji, jaki w nich przeważał. Utworzona w ten sposób typizacja identyfikuje:
- społeczeństwo agrarne, gdzie masowym produktem finalnym były produkty rolne,
- społeczeństwo przemysłowe, gdzie masowym produktem finalnym większości organizacji były produkty przemysłowe,
- społeczeństwo wiedzy, gdzie rolę takiego produktu pełni wiedza.
Akceptacja takiej typizacji nie jest wyrazem ekonomizmu, a bardziej szukania paradygmatu racjonalności działania, który zmienia się na przestrzeni wieków. Bierzemy pod uwagę produkty rolne, przemysłowe oraz produkty wiedzy. Każdy z nich występował w każdej epoce i występuje nadal równolegle, obok siebie: zarówno w epoce agrarnej, industrialnej jak i społeczeństwie informacyjnym. Z tym, że poszczególne epoki różnią się masowością produktu finalnego. W ślad za zmianą priorytetów, to on – produkt finalny epoki – nadawał i nadal nadaje kulturowy ton swoim czasom. Wyznacza normy technologiczne, edukacyjne, organizacyjne itd.„
Asocjacje:
Bez zrozumienia szerszego kontekstu tego, co robimy – nie będziemy w stanie zdiagnozować bliższego otoczenia. Zrozumienie czym jest wiedza, jako produkt finalny organizacji natrafia na barierę intelektualną, którą trudno jest pokonać myślącym tradycyjnie menedżerom. Społeczeństwo agrarne i industrialne – to sobie można łatwo wyobrazić. W agrarnym widać głównie pola, folwarki. W industrialnym – kiedyś dymiące kominy MSE™ – teraz nowoczesne maszyny, technologie. A w społeczeństwie informacyjnym – komputery? Nie. Same komputery – to nadal społeczeństwo industrialne. W społeczeństwie informacyjnym nadal produkuje się żywność, nadal rozwija się przemysł, ale w przeciwieństwie do poprzednich epok -to nie decydują o charakterze epoki. Decyduje o tym wiedza.
Każda epoka potrzebuje dwóch rodzajów zasobów: odpowiedniej infrastruktury materialnej , potrzebnej ze względów technologicznych /pług, obrabiarka, komputer/ oraz infrastruktury intelektualno – mentalnej /ekonom, inżynier, technolog wiedzy/. Speców od produkcji agrarnej – kształcimy nada. Inżynierów – również. A technologów wiedzy?
Wszystko zależy od sposobu zadania pytania.
Jeżeli zapytamy o zasób organizacji, to zaraz odezwą się ekonomiści, aby mówić o zarządzaniu wiedzą lub dla odmiany -temat podejmą informatycy by mówić o tym jak wiedzę aplikacyjnie zbierać i ja automatycznie przetwarzać. Problem nie tkwi jednak ani w zarządzaniu, ani w automatycznym przetwarzaniu lecz w „wytwarzaniu, produkcji” wiedzy. Kto się na tym zna? Metodolodzy, filozofowie nauki, epistemolodzy, kulturoznawcy, naukoznawcy, prakseolodzy. To są klasycy o których możemy śmiało powiedzieć, że na wiedzy znają się najlepiej. Kto takich specjalistów zatrudnia w biznesie? Zdarza się – np. BetterSolutions, ale to są wyjątki.
Reguła jest inna: nie zatrudnia się nikogo, gdyż HR nie rozpoznaje tego typu kompetencji. Wiedzy się nie produkuje. Nie dostarcza na decyzyjne stanowiska praca, nie wspiera merytorycznie procesów decyzyjnych. Wiedzę nosi się w głowie. A pracownicy chałupniczymi metodami obudowują się podpowiedziami – na wzór kasjerek, które mają ściągi na towar źle kodowany lub nie mający kodów wcale.
Można więc powiedzieć tak, że o społeczeństwie informacyjnym, produkującym masowo wiedzę, jako produkt finalny organizacji wiemy bardziej z prognoz tego, co ma być niż z opisu tego, co aktualnie dzieje się w firmach. Jeśli prognoza jest prawdziwa i wiedza będzie rzeczywiście najcenniejszym towarem, to ci producenci, którzy wcześniej przygotują się do jej produkcji – zyskają przewagę trudna do odrobienia przez spóźnialskich.
Do niewielu biznesmenów i tylko nielicznego grona polityków sens tego o czym tutaj mowa – dociera. Wiedza jest tak specyficznym towarem, że tkwiący mentalne w epoce industrialnej widzą ją jako kolejny produkt namacalny niczym własny nos.
O poziomie obecnego przygotowania naszych kadr menedżerskich do funkcjonowania w przyszłych realiach (społeczeństwa wiedzy) przekonać się najłatwiej proponując zakup typowego produktu informacyjnego: drzewa wiedzy problemowej – z zakresu problemów nad którymi aktualnie pracuje się w firmie.
Po dobroci nikt tego nie kupi. Nawet jeśli zrozumie w czym rzecz, to padnie pytanie: ”Ale jak przekonać do tego zarząd?”. Bardziej cwani – a takich u nas najwięcej – pomyślą ewentualnie o zakupie jakieś gałązki zaledwie, żeby podpatrzyć jak się to robi i robić samemu.