Polskie są te problemy w takim tylko znaczeniu, że u nas zaobserwowane. Można je – zapewne – skutecznie eksportować i warto taką ewentualność poważnie rozważyć. Szczególnie w ramach naszej strategii obronnej, gdyż są one w stanie niejednego wroga unieszkodliwić skutecznie i ostatecznie.
Istota polskich problemów sprowadza się do określonego sposobu myślenia. Sposób myślenia, to szablon. Nakłada się go na normalne działania i rzeczywistość zaczyna funkcjonować według szablonu: jest problem.
Jednym z najbardziej popularnych szablonów w Polsce jest szablon CWANIAKA. Podwórkowa kapela śpiewała już wiele lat temu, że „nie masz cwaniaka nad Warszawiaka” – eksportując na resztę Polski szablon myślenia kategoriami: CWANIAK – FRAJER. Cwaniak to ktoś taki, kto zawsze wychodzi „na swoje”. Zawsze kosztem frajera. Jest to formuła plebejskiej nobilitacji inteligencji, sprowadzonej do poziomu kundlowskiego sprytu, przy czym spryt kunelków ma wiele psiego uroku. O uroku cwaniaka można myśleć tylko w kategoriach lekceważącego obskurantyzmu.
Szablon – czy jak wolą inni – SYNDROM CWANIAKA – funkcjonuje jak złośliwy nowotwór: żre zdrowe ciało, aż do wspólnej z nim śmierci. Nie ma w tym logiki życia, ale jest logika: kto – kogo? I tak: zdrowe społeczeństwo opiera się na zaufaniu. Bez względu na to, jak je definiować – zaufanie jest czymś w rodzaju powietrza. Po prostu jest. A kiedy go brakuje – wszystko, co oddycha – zaczyna umierać. Syndrom Cwaniaka wyklucza zaufanie – jako normalną relację. Cwaniak nie ufa nikomu, gdyż każdego nabija w butelkę. Zaufanie jest natomiast cechą frajerów. Syndrom Cwaniaka wysysa zaufanie z relacji międzyludzkich, procesów decyzyjnych, komunikacji… Ze wszystkiego…Puste miejsce zajmuje relacja: cwaniak – frajer.
Tak więc to, co pozostaje – to jest już tylko czyste cwaniactwo. W skali makro i mikro.
Cwaniackie państwo – nie ufa obywatelowi. Przede wszystkim dlatego, że samo frajerów nabija w butelkę. I to jest jego główne zajęcie. Drugim zajęciem cwaniackiego państwa – jest obrona przed „byciem nabitym”. Cwaniackie państwo buduje cały, skomplikowany system obrony przed potencjalnie większymi od siebie cwaniakami – zostawiając sobie wiele furtek uznaniowych po to, aby zachować prawo do orzekania o cwaniactwie: zawsze, ilekroć uzna to za wygodne dla siebie.
Cwaniackie firmy – nie ufają nikomu. Przede wszystkim dlatego, że co innego deklarują, a co innego robią. Deklarują, że chodzi im o dobro klienta, a zabiegają tylko o zysk. Pokazują korzyści tam, gdzie ich nie ma i korzystają na zaufaniu klienta do firmy. W cwaniackiej firmie pracuje się metodą wyścigu szczurów. Lepszy szczur to taki, który przyniesie większą zdobycz – wyższy zysk. Zdobyczą nie jest zadowolenie klienta. Zdobyczą jest przekonanie go do produktu mniej dla niego korzystnego, ale bardziej intratnego dla firmy. Najbardziej cenione są szczury, które nie tylko potrafią sprzedać zegar z kukułką , ale dodatkowo kilka worków paszy dla tej kukułki i krążek CD z nagraniami wabiącymi kukułeczkę do osiągania wyższych tonów kukania…
Cwaniactwo nie tworzy żadnej kultury, poza kulturą cwaniactwa. Ta staje się czymś w rodzaju busoli, życiowego kompasu nadającego swoisty sens codzienności, normalnym i nadzwyczajnym zdarzeniom. Panującą konwencją jest sprowadzanie wszystkich relacji do konwencji cwaniak – frajer. Po jakimś czasie cwaniacka interpretacja świata zaczyna dominować i panować niepodzielnie.
Oto przykład – jeden z setek milionów wypełniających naszą, polską codzienność.
Cwaniak szukał miejsca do zaparkowania. Patrzy – miejsca ile chcesz, ale kombinuje – gdzie sprytnie zaparkować? Widzi kontener na śmieci, a na nim znak zakazu parkowania przed tym kontenerem. Od razu wie, że jakiś cwaniak go namalował – dla frajerów. Dlaczego? Bo wiadomo, że takie miejsce, zaraz za kontenerem jest najbardziej bezpieczne, gdyż tutaj ośmieli się zaparkować tylko ktoś ważny, kto takich znaków się nie boi, bo ma plecy, a takiemu lepiej nie kraść samochodu i w ogóle – lepiej nie robić mu żadnych psikusów. Cwaniak parkuje przy kontenerze, czego nigdy nie zrobiłby frajer i znika na długi czas.
Chwilę potem przyjeżdża wóz sanitarny po to, aby zamienić kontent ze śmieciami na pusty.

Niby miejsca jest dużo, ale nie podjedzie, gdyż blokuje go samochód zaparkowany zbyt blisko kontenera. Kierowca sanitarnego wozu naradza się z tubylcem co ma zrobić. Ten mówi, że nie zna wozu, ani właściciela. Kierowca wozu sanitarnego powinien zadzwonić po odpowiednie służby i te wciągną źle zaparkowany wóz na lawetę. Jest jednak pewne „ale”. Kierowca sanitarnego zrobił tak w innym miejscu, kilka dni wcześniej i miał bardzo nieprzyjemną rozmowę z szefem. Okazało się bowiem, że właścicielem tego ściągniętego na lawetę samochodu był synek jakiegoś miejscowego prominenta rządzącej od kilku lat w regionie partii i ten tak się wkurzył, że zapowiedział szefowi, iż jego firma nie wygra więcej przetargu na wywóz śmieci. Ani w tym mieście, ani w całym województwie.
Syndrom cwaniaka – myślenia kategoriami „cwaniak – frajer” zadziałał skutecznie albowiem wsparty został innym – syndromem plemienności. Polega on na tym, że działania swoich ocenia się zawsze dobrze, a obcych – zawsze źle. Warunki zaliczenia kogoś do swoich – to kolejny rozdział naszej uznaniowości, w której partyjniactwo odgrywa dzisiaj rolę pryncypium.
Jest problem. Jeden z setem milionów naszej codzienności.
Gdzie tkwi jego przyczyna? Istota? źródło? W sposobie myślenia.
MSE™ umożliwia dokładniejszą analizę tego zjawiska oraz odpowiedzi możliwych, skutecznych rozwiązań. Ponad wszelką wątpliwość – omijają one szerokim łukiem pomysły na powoływanie kolejnych administracyjnych ciał, komisji i urzędów. Są relatywnie tanie i skuteczne, jak w przypadku rozwiązania problemu cwaniaczka kolejkowego.