Zmęczenia środowiskiem pracy poszukujemy zazwyczaj w ludziach, z którymi współpracujemy lub w klientach. Nie umniejszając roli takich źródeł napięć warto zastanowić się nad głębszymi. Jednym z nich jest nieporadność wobec treści informacji, danych, wiedzy docierającej do nas każdego dnia i wymagającej – z profesjonalnych powodów – interpretacji. mamy z tym problem.
Jak oceniać przyszłego pracodawce?
Jak oceniać przyszłego pracodawce? Na co zwracać uwagę?
Na maniery. Jak w przypadku kandydata na męża – powtarzająca się agresja jest zapowiedzią przyszłych relacji małżeńskich, tak zachowania pracodawcy w czasie rekrutacji – są zapowiedzią przyszłych relacji pracodawca – pracownik. Tutaj liczi się każdy drobiazg, gdyż w zachowaniach pracodawcy nie ma przypadkowości. Brak odpowiedzi na inspirowaną korespondencję – jest jednym z nich
- 2016-12-01 0938_TW680303_v01 _KWANT_ pracodawcy_ oferty_ zachowania pracodawców
- Problem: Jakie zachowania pracodawcy są oznaką respektowanych przez niego zasad?
- Słowa klucze: pracodawca, zachowania, oferta pracy, rekrutacja
- Temat: Zachowania rekrutrów
- ŹRODŁO: http://www.pulshr.pl/rekrutacja/adam-wasik-goldenline-ogloszenia-o-prace-sa-jak-konkurs-pieknosci,39543.html
- Autor: Tadeusz Wojewódzki mailto:wojewodzki@wojewodzki.pl
CYTAT:
” – Jeżeli nadal ponad połowa pracodawców zastrzega sobie prawo odpowiedzi wyłącznie na wybrane oferty, to sami strzelają sobie w kolano – uważa Adam Wąsik, członek zarządu GoldenLine.
/…/
Czego brakuje w ogłoszeniach o pracę w Polsce?
Adam Wąsik, członek zarządu GoldenLine: – Wszyscy pracodawcy muszą się przekonać do tego, że ogłoszenie rekrutacyjne jest zastępstwem pierwszej rozmowy. Jeśli po jego przeczytaniu kandydat nie dowiedział się wszystkiego, to albo chce mieć kontakt z rekruterem, albo szuka ogłoszeń, które dadzą więcej informacji.
– W ogłoszeniach najczęściej brakuje informacji o wysokości wynagrodzenia czy atmosferze w pracy. Podawanie wynagrodzenia w Polsce niestety nie jest standardem, choć zaczyna się nim stawać w branży IT. Atmosfera pracy – bo nie tylko pracodawca chce zatrudnić człowieka, który pasuje do jego kultury organizacyjnej, ale także pracownik chce pracować w firmie, która pasuje jemu.
A jak wygląda kontakt z kandydatem, który wysłał zgłoszenie?
– Komunikacja jest mankamentem rekrutacji. Jeżeli nadal ponad połowa pracodawców zastrzega sobie prawo odpowiedzi wyłącznie na wybrane oferty, to sami strzelają sobie w kolano. Zignorujemy kandydaturę, ten pracownik przez najbliższe dwa lata zdobędzie potrzebne kompetencje, ale już nie będzie chciał z nami pracować, tylko dlatego, że mu nie odpowiedzieliśmy.
W tym roku GoldenLine przeprowadził akcję „rekrutacja 24h”, której celem było wyłonienie nowego zespołu zajmującego się sprzedażą telefoniczną. Przez 24 godziny można było aplikować na ogłoszenie, a każdy kandydat miał otrzymać feedback. W ciągu jednej doby wpłynęły 153 zgłoszenia, z tego 22 osoby zostały zaproszone na rozmowę, a w efekcie 3 zostały zatrudnione. Wszyscy w ciągu kilku dni dostali informację zwrotną.
To rewelacyjny wynik. Większość ludzi podziękowała nam za to, że jesteśmy pierwszą firmą, która odpowiedziała. Mówiliśmy np. dlaczego nie zaprosiliśmy danej osoby, w jakim kierunku powinna się naszym zdaniem rozwinąć i jakich kompetencji poszukujemy. Co najważniejsze – takie rzeczy robi się niskim kosztem. One są po to, żeby pozostawić dobrą opinię o pracodawcy w oczach kandydata. Tego strasznie brakuje na rynku rekrutacyjnym.
Co powstrzymuje rekruterów?
– Główną blokadą pracodawców przed podawaniem pełnych informacji jest to, że pracownicy, którzy zarabiają mniej, dowiedzą się, że mogliby zarabiać więcej. Poza tym, konkurencja może chcieć podebrać pracowników.
Rozwiązaniem zawsze są widełki cenowe. Wydaje mi się, że im bardziej pracodawcy będą czuli niedobór kandydatów, tym bardziej będą o nich dbać.
Co najlepiej napisać w ogłoszeniu?
– W dobie rynku kandydata ogłoszenia mają formę castingu. Jeżeli jest duży popyt, a mniejsza podaż, to musimy kandydatów do siebie przekonać. Ale ten konkurs benefitów jest jak konkurs piękności. Ci, którzy nie mają benefitów, przegrywają na starcie. Na przykład LGBS udostępnia pracownikom na urlopie własny budynek w Alpach. Pojawiają się też luksusowe kabriolety. Wydaje się, że to już jest nadwyrężenie pojęcia benefit, ale jednak ludzi takie rzeczy kręcą.
Zastanówmy się, czego tak naprawdę potrzebują kandydaci? Ja bardzo cenię sobie swobodne godziny pracy. Członkowie zespołu GoldenLine mogą pracować z domu, jeśli chcą. Musimy też przekonać ludzi do siebie atmosferą, a tego nie da się opisać w kilku słowach.
Ten konkurs piękności to nie tylko słowa w ogłoszeniu, ale też próby pokazania się szerzej. Powinniśmy przekonać, dlaczego warto u nas pracować, zainteresować tym, co można u nas dostać. Pracownicy chcą mieć poczucie wpływu.
Ostatnio czytałem bardzo interesującą wypowiedź: „Jeżeli chcesz, aby ludzie wykonali dla ciebie dobrą pracę, daj im dobrą pracę do wykonania”. To jest prawda. Bez dania pracownikowi poczucia wpływu na to co robi, nie będziemy w stanie budować motywacji, której brak prowadzi do rotacji. To błędne koło, ale nie możemy zapominać, że przed nami – pracodawcami – jest jeszcze dużo pracy do wykonania.
„
ASOCJACJE:
Interesujący tekst. Wiele wątków. Ale ja tylko o jednym :braku odpowiedzi na inspirowaną korespondencję. Ta powszechna praktyka jest przykładem respektowania złych obyczajów zawleczonych do Polski wraz z korporacyjnymi nawykami. To pierwsza oznaka budowania relacji z pracownikiem na innych zasadach niż partnerskie. Jeżeli zapraszam Ciebie do siebie, Ty się zgłaszasz, a ja – ani be, ani me, to kim jesteś dla mnie zaproszony gościu? Firma, która umieszcza regułę respektowania złych manier – w ogłoszeniu – jest na tyle bezczelna, że ze złej maniery tworzy nowy obyczaj. Opowieści w stylu, że tak się przyjęło ze względu na brak czasu – jest przejawem fetyszu czasu. Ten rządzi zawsze, gdy organizacja opanowana jest przez finansizm i ma jeden tylko cel: zysk. A o całej reszcie mniej czy bardziej nieudolnie odpowiada. W takiej firmie panuje jeden model: wyścig szczurów. Powie ktoś, że to zbyt pochopne wnioski? Moi drodzy, firma jest jak olbrzymia, wielopoziomowa sieć z zawieszonymi na niej dzwoneczkami. Dźwięk każdego z ich coś oznacza. Nie wierzysz? Chciałoby się powiedzieć – przekonaj się na własnej skórze. Tyle tylko, że wypaleni zawodowo nawet nie chcą o tym rozmawiać. Robią szybko miejsce dla następnych…